Aktualności | 2011-04-01
Hydroenergetyka bez dotacji

Hydroenergetyka bez dotacji

Ministerstwo Gospodarki w nowym projekcie rozporządzenia o obowiązku uzyskania tzw. zielonych certyfikatów proponuje, by w 2020 r. firmy musiały sprzedawać 14,4 proc. energii elektrycznej z odnawialnych źródeł. Na taką ilość będą musiałyby uzyskać certyfikaty albo zapłacić opłatę zastępczą.

Propozycją jest zdziwiona branża energetyki odnawialnej. W poprzednim projekcie rozporządzenia MG ustalało na 2020 r. cel 18,7 proc.

Polska ma obowiązek osiągnięcia 15 proc. energii z odnawialnych źródeł w zużyciu energii brutto w 2020 r., ponieważ tak ustaliła z Komisją Europejską. Obniżenie celu pozyskania certyfikatów na produkcję zielonej energii pozwoli zmniejszyć obciążenie dla klientów, a jednocześnie energia produkowana przez hydroelektrownie będzie liczyła się do celu uzgodnionego z Brukselą.

— Produkcja ciepła z odnawialnych źródeł w Polsce jest mała, dlatego udział zielonej energii elektrycznej musi być wyższy, by skompensować te braki w sektorze ciepłowniczym. Stąd, według ustaleń z Unia Europejską, elektrownie dostały obowiązek dostarczenia w 2020 r. 18,7 proc. energii elektrycznej z odnawialnych źródeł. Polska nie może po prostu nie spełnić celu 18,7 proc., ponieważ narazi się na drastyczne kary ze strony UE — przekonuje Paweł Puchalski szef zespołu analityków Banku BZ WBK.

Jego zdaniem, projekt rozporządzenia, który przedstawiło MG może obowiązywać tylko do 2012 r., ponieważ odnowi się do obecnie obowiązującego prawa energetycznego, które będzie zmienione.

— Należy podkreślić, że to tylko nasz pomysł, ponieważ nie mamy żadnego wytłumaczenia ze strony ministerstwa — dodaje Puchalski.

Źródło: Rzeczpospolita: