Rzecz o chlebie i jego formie, i o tym, że nie zawsze była silikonowa (cz. I)
Powszechnie wiadomo że żyjemy w dobie postępu technologicznego
i wiele mu zawdzięczamy. Ot choćby taki wynalazek,
jak internet, ułatwia nam życie, pozwala szybko
sprawdzić informacje i jeszcze szybciej dokonać świetnych
zakupów. Zastanawiając się nad kwestią, czym dysponuje
współczesna pani domu (termin jest staromodny, ale elegancki),
amatorka pieczenia własnego chleba (zajęcie jeszcze
bardziej staromodne, ale we wspomnianej dobie wracające do
łask), która chciałaby w piekarniku upiec nieprofesjonalną
mieszankę mąki, wody i drożdży, wpisałam w przeglądarce
internetowej hasło "forma do chleba". Ku mojemu zaskoczeniu,
oko kuszą kolorowe silikonowe formy, których zalety
techniczne są niewyobrażalne. Gdzieniegdzie pojawiają się
nowoczesne formy metalowe ultra pod każdym względem,
zaś sprzedawcy form glinianych przywołują do rozsądku
i przypominają o niepowtarzalnym aromacie, którego nie da
się osiągnąć żadnym kawałkiem blachy lub gumy...
Co na to wszystko powiedziałaby znana autorka dokładnie
167 sposobów domowego wyrobu chleba, Eleonora Trojan,
która zaleca wypiek wszystkich chlebów drożdżowych
w zwykłych formach blaszanych, a wielu chlebów na zakwasie
po uprzednim uformowaniu ręką, bezpośrednio w rozgrzanym
piecu bez użycia formy? Przyznam szczerze, że czytając
jej przepisy, mam trzęsące się uszy i aromat chleba unosi
się znad książki.
Co robi współczesny i n[...]
Rzecz o chlebie i jego formie, i o tym, że nie zawsze była silikonowa (cz. II)
Zgodnie z obietnicą daną w poprzednim numerze,
zamierzam opowiedzieć Państwu niesilikonową
część historii formy do chleba. Ponieważ w naukach
historycznych i archeologicznych, mądre głowy mają
tendencje do nazywania epok od nazw materiałów,
których użycie dominowało w danym okresie
(mamy przecież epokę kamienia, brązu, żelaza...),
ja wyróżnię dla form do chleba, lekko żartobliwie,
epokę gliny i epokę drewna. Epoka gliny lub bardziej
specjalistycznie ceramiki, odnosi się do całej starożytności.
Epoka drewna rozpoczyna się dla Europy
w XIV wieku. Zacznijmy jednak od początku.
Uważane za najstarsze na świecie formy do ciasta, datowane
na 2500 p.n.e., odkryto w 1933 roku w Mohendżo-daro
w dolinie Indusu. Znaleziono tam podstawę pieca na chleb
oraz formy do wypieku spiralnych chlebów podobnych do
egipskich. Oczywiście były one gliniane. Należy pamiętać, że
w starożytności chleb wypiekany był w piecu w formach ceramicznych,
ponieważ glina na to pozwalała.
Polskie badania archeologiczne na stanowisku Tell el-Farcha
we Wschodniej Delcie Nilu, prowadzone od 1998 roku i kierowane
przez dr. Marka Chłodnickiego, w[...]
OBLATUM O tym, jak przaśny chleb trafił na świąteczny stół
Tak to już jest, Drogi Czytelniku, że większość z nas
przypomina sobie o tradycji łamania się opłatkiem
dzień przed Wigilią. Na szczęście żona, Pani domu,
jej niezastąpiona matka, ciocia, babcia lub inna zapobiegliwa
kobieta w rodzinie, pomyślała o zaopatrzeniu
bliższych i dalszych jej członków w cieniutki jak kartka
papieru przaśny chleb, wykonany z najprzedniejszej
mąki pszennej i krystalicznie czystej wody. Trzymając
go w ręku, wyczuwamy pod palcami relief ukazujący
sceny ze stajenki albo gwiazdę betlejemską. Wkładając
go do ust natychmiast wyczuwamy charakterystyczny
smak, lekkość, a całość klei się do podniebienia.
Także tego roku podzielisz się, Drogi Czytelniku, "tym, co
ofi arowane", czyli oblatum, z bliskimi, jak nakazuje zachodniochrześcijańska
tradycja. Nie będziesz im życzył niepodległej
Polski, jak w czasach rozbiorów, gdy gest dzielenia się był
wręcz symbolem walki o wolność, ponieważ Polska wolną już
jest. Będziesz życzył natomiast zdrowia i powodzenia, a po kilku
minutach twój wzrok przebiegnie po suto zastawionym stole,
myśli poszybują w stronę estetycznie zapakowanych prezentów.
Czyż to nie one stanowią dziś kulminacyjny punkt wieczornego
programu, a może nawet całego Bożego Narodzenia? O, profanum!
Jesteś tak blisko sacrum, że linia graniczna jest prawie niewidoczna.
Pomyślałam, Drogi Czytelniku, że niniejszy artykuł
mógłby powstrzymać na chwil kilka szybujące myśli i przybliżyć
Ci przaśny chleb, bo dobrze jest wiedzieć. Czy wiesz?
Co znaczy "przaśny"? Słowo kojarzy się ze słowiańską
przeszłością, przaśne ubiory, chaty, zachowanie. Słownik Języka
Polskiego PWN, podaje, że oprócz znaczeń «prosty, surowy,
naturalny» lub «świadczący o zacofaniu cywilizacyjnym,
o kulturalnym i umysłowym ubóstwie», przaśny oznacza «zrobiony
z niezakwaszonego ciasta». Opłatek robi się z ciasta bez
zakwasu i bez soli oraz bez drożdży, gdyby ktoś współcześnie
natchniony chciał o to zapytać. Takim chl[...]
Europejka Saga Piernikowa - O tym, jak kawałek pikantnego ciasta zdobył serca zamożnych pań i panów (cz. I)
Przyznasz, Drogi Czytelniku, że skoro znany XX-wieczny
poznaniak Franciszek Fenikowski, tak rozmarzał się nad
piernikami z Torunia, musiał mieć do tego powody. W wierszu
nawiązał do postaci króla z legendy o Katarzynce, córce
toruńskiego młynarza. Ta przygotowała chleby i ciasta z miodem
na jego przyjazd, dzięki pszczołom, które to podpowiedziały.
Wypieki udały się, a król zaczął sławić toruńskie
pierniki w całej Europie. Jednakże ani król, ani Fenikowski
nie byli pierwsi. W XV wieku Jan Długosz zachwalał krakowską
pannę, gdańskie trzewiki i toruńskie pierniki, a dwa wieki
później Fryderyk Hoff man gdańską gorzałkę, toruński piernik,
krakowską pannę i warszawski trzewik. W XVIII wieku
Józef Epifani Minasowicz wciąż żartował: Jaki piernik - taka
dziurka, jaka matka - taka córka. Jeśli skraść jej chcesz całusa
- piernik daj, on serce skrusza.
Jesteśmy, my Polacy, Drogi Czytelniku, dumni z naszego
narodowego piernikowego symbolu i słusznie. Chciałabym
jednakowoż przy okazji Świąt Bożego Narodzenia nakreślić
szerszy kontekst, pozwalający zrozumieć, że nie jesteśmy
jedyną nacją doceniającą zalety ciasta wyrabianego z mąki
pszennej i żytniej, wody, mleka, jajek, karmelizowanego cukru,
miodu, mocno przyprawionego cynamonem, imbirem,
a czasem goździkami, kardamonem, gałką muszkatołową,
szafranem, pieprzem, anyżem i lawendą. Jak twierdzą torunianie,
odpowiednie proporcje składników, ręczny wyrób
ciasta i wypiek w ściśle określonej temperaturze spowodowały,
że przez stulecia piekarzom z innych miast nie udało się
podrobić toruńskich oryginałów. Rzecz w tym, że każdy kraj,
każde miasto ma swoją wersję wypieku, z której jest dumne.
16 listopada 2010 [...]
PŁASKURKA.Czyli o tym, jak bedet została archeofitem.Część I
Jakżeż zadziwiłby się poczciwy staroegipski rolnik, nazwijmy
go Fefi, gdyby cudownym zbiegiem okoliczności dowiedział
się, że zwykła pszenica bedet, podstawa jego codziennej diety
składającej się z chleba i piwa, której plewy i siano wypełniały
jego dom, używał ich do wykonania poszycia dachu, cegieł
glinianych, zaprawy murarskiej, ceramiki, poszycia łóżka, nie
mówiąc o plackach gnojowych, którymi rozpalał ognień by gotować
i grzać, ta bedet stała się archeofitem flory Polski, gatunkiem
rośliny obcego pochodzenia, przybyłym z innych rejonów
geograficznych przed 1492 rokiem, występującym wyłącznie
w siedliskach synantropijnych (z gr. "syn" - razem i "anthropos"
- człowiek), środowisku przekształconym przez człowieka, a na
dodatek jest ekologiczna!
Za jego czasów wszyscy znali bedet. Któż nie uwielbiał pikantnego,
lekko orzechowego smaku wypieczonego z niej chleba!
Grecy i E gipcjanie w okresie ptolemejskim, ze względu na biały
kolor mąki nazwali ją olyra, Rzymianie amylum, od tego słowa
wywodzi się "skrobia", nazywana po niemiecku Amel, co z kolei
dało nazwę Amelkorn lub po francusku amidon, co przekształciło
się w amidonnier. Inna niemiecka nazwa - Emmer została zapożyczona
przez Anglików, którzy zwą ją emmer, emmer weat lub też
hulled wheat - pszenica łuskowata. Współcześni Włosi zamienili
amylum na farro, a w kraju nad Wisłą równie poczciwy rolnik
zwał ją płaskurką.
Zapewne Fefi zląkłby się słysząc, że [...]
Płaskurka Czyli o tym, jak bedet została archeofitem Część II
Tym razem zagłębimy się w tajniki uprawy płaskurki, która ze
swym chwalebnym statusem archeofitu flory polskiej, stopniowo
pojawia się w świadomości konsumenta i producenta. Zadania
podejmujemy się we troje - poczciwy staroegipski rolnik Fefi,
Mary Anne Murrey, autorka pracy poświęconej zbożom uprawianym
w starożytnym Egipcie, Cereal Production and Processing in
Pharaonic Egypt with Particular Reference to Giza, Abydos and
Memphis, University College London 2000 oraz moja skromna osoba,
realizująca wymagające zadanie przemiału zarówno płaskurki,
jak i informacji o niej, tak by trafiła do czytelnika w formie łatwo
strawnej bułeczki.
W opracowaniu Odmiany zbóż i ziemniaka przydatne do uprawy
w warunkach rolnictwa ekologicznego, Radzików 2010, powstałym
przy realizacji projektu Badania wartości siewnej i użytkowej
odmian zbóż i ziemniaków w warunkach plantacji nasiennych gospodarstw
ekologicznych oraz ocena przydatności gatunków i odmian
roślin rolniczych do produkcji ekologicznej, finansowanego
ze środków Ministerstwa Rolnictwa i R ozwoju Wsi, wyróżnia się
cztery ozime (T. dicoccum 1182, 5337, 5029 i 5049) i pięć jarych
(Bazylei, Rother Emmer, V. Rufum, May-Emmer i T . dicoccum
2-1282) odmian pszenicy płaskurki. Charakteryzują się niską zawartością
mikotoksyn, bardzo dobrą lub dobrą odpornością na choroby
oraz wysokimi plonami, tylko T. dicoccum 5029 i 5049 dają
plony średnie. Mieczysław Babalski, mówiąc o tym Jak zachować
stare odmiany nasion na przykładzie orkiszu i pszenicy płaskurki,
wyjaśnia, że plonuje ona od 1,5[...]
STEINMETZ, czyli o tym, jak pewien niemiecki piekarz zapragnął zadbać o zdrowie narodu
Drogi Czytelniku, warto przypomnieć sobie tę piękną fraszkę
naszego XVI-wiecznego poety, gdyż kwestia zdrowia jest
dziś w takim samym stopniu aktualna, jak w czasach, kiedy Jan
z Czarnolasu ją pisał, a jak też i była w XIX wieku, gdy bohater
niniejszego artykułu, Stefan Steinmetz, instynktownie wiedziony
potrzebą udoskonalania, tak typową dla inżynierów tegoż
stulecia, wypracował własną, opatentowaną w 1892 roku, metodę
STEINMETZA na czyszczenie i łuszczenie ziarna.
Zapytasz mnie Drogi Czytelniku, co ma zdrowie do ziarna?
Ano ma i można o tym przeczytać szczegółowo w broszurze wydanej
w latach 30. XX wieku przez Polskiego Steinmetza, Towarzystwo
Eksploatacji Patentów Steinmetza, Spółkę z ograniczoną
odpowiedzialnością mieszczącą się w Starogardzie na Pomorzu.
Z broszury możemy się dowiedzieć, że: Świat naukowo-lekarski
wie, że chleb jest naszym najbardziej rozpowszechnionym środkiem
spożywczym. Ten sam chleb żywi bogatych i ubogich i jest dla
obu niezbędny. Dlatego więc rodzaj i jakość chleba nie są obojętne
dla wyżywienia i zdrowia narodu. Z tego też powodu postępowy
lekarz ma duże wymagania pod względem wartości odżywczej,
strawności i higieny..., ...chleb Steinmetza zawiera wszystkie nieuszczuplone
wartości odżywcze ziarna zbożowego w jego naturalnym
składzie, ale przez uprzednie mycie i łuszczenie ziarna pozbawiony
jest zewnętrznej brudnej i njiesztrawnej warstwy drzewnej (celulozy)
łącznie z gorzką, obrzydliwą w smaku cerealiną i odpowiada
tem samem przez należyte oczyszczenie ziarna surowego i specjalny
rodzaj wypieku w zupełności zasadom nowoczesnej higieny....
Broszura zaleca spożywanie chleba Steinmetza przez sportowców
i każdego innego od kogo wymaga się fi zycznych lub umysłowych
wyczynów, a chleb ten daje siłę,[...]
EUROPEJSKA SAGA PIERNIKOWA
O tym, jak kawałek pikantnego ciasta zdobył serca zamożnych pań i panów (cz. II).Zgodnie z obietnicą, powracam, Drogi Czytelniku,
do sagi piernikowej. Przy okazji Trzech
Króli i karnawału, wciąż możemy rozkoszować się
smakiem i formą pieprznego ciasta. Romantyczno-
-podróżniczo-historyczną część dziejów opowiedziałam
w numerze grudniowym, ta zdecydowanie
bardziej pasowała do aury świątecznej. Tym razem
chciałabym skupić się na technikach wykonania
form, ponieważ osiągnęły one niezwykle wysoki
poziom artystyczny, a w szczytowych okresach pracowali
nad nimi rzeźbiarze, złotnicy, malarze. Nie
we wszystkich ośrodkach piernikarskich można
było wspomagać się taką ekipą. W zależności od
miejsca, czasu i środków formę mógł wykonać rzeźbiarz, snycerz,
albo sam piekarz lub jego czeladnik. Zacznijmy jednak
od początku. Jakimi materiałami i narzędziami dysponował
rzemieślnik?
Postawmy się, Drogi Czytelniku, w sytuacji piekarza żyjącego
kilka wieków temu, który chciałby rozwinąć działalność
gospodarczą i wyspecjalizować się w produkcji pierników.
W Polsce nie miałby problemu, ale w Niemczech musiałby
pomyśleć o[...]
Francuska epopeja piekarska (cz. I) O tym jak waleczna Marianna trafiła na wybieg haute couture
Drogi Czytelniku, zbliża się wielkie międzynarodowe wydarzenie,
targi Europain. Gospodarzem jest Francja i jej niepowtarzalna
stolica Paryż, symbol luksusu, sera pleśniowego,
bagietki i… niekończących się strajków. Czy zwróciłeś uwagę,
drogi Czytelniku, na plakat promujący targi? Piękna kobieta
dzierży chleb o dobrze wypieczonej skórce, wywołujący skojarzenie
z tradycyjną recepturą, który ma kształt jabłka sugerującego
nowoczesny design. Oto kwintesencja francuskości!
Francuzi, jak nikt inny, potrafi ą uczynić z rzeczy zwyczajnych
sztukę i to na najwyższym poziomie. Dlatego słynny projektant
mody Jean-Paul Gaultier zaprezentował w 2004 roku
w Fundacji Cartier w Paryżu kolekcję haute couture (dosłownie
"wysokie krawiectwo") pod nazwą "Pain Couture" ("wysoki
chleb"), gdzie modelki ubrane były w suknie uszyte z chleba!
(Les Nouvelle de la Boulangerie Pâtisserie, 15 czerwca 2004,
nr 652). Suknie wykonało kilkunastu najlepszych piekarzy Francji
wykorzystując prawdziwy chleb na zakwasie. Nie bez powodu
francuskie piekarnie zamieniają się dziś w salony wystawiennicze,
dla zaakcentowania różnic jakościowych z pieczywem produkowanym
na skalę przemysłową, i wystrojem przypominają
sklepy jubilerskie. Chce się patrzeć i kupować!
Chciałabym, drogi Czytelniku, przypomnieć przy tej okazji
historię francuskiego piekarstwa, które nie zawsze kojarzyło
się z salonami i wysokim krawiectwem. Nie bez przyczyny
wspomniałam o niekończących się strajkach. Historia chleba
we Francji bywała rewolucyjna i wpłynęła na kształtowanie
się francuskiego ustroju politycznego i sytuacji, że tak to
ujmę, przeciętnego zjadacza chleba.[...]
KAMUT - czyli o amerykańsko-egipskiej pszenicy, która okazała się irańską
Drogi Czytelniku, zapowiada się cykl artykułów traktujących o ekologicznych
zbożach sięgających swymi korzeniami dużo głębiej niż
na metr ziemi ornej, sięgają one bowiem aż do starożytności, a nawet
dalej, w czasie oczywiście. Opowiadałam już o płaskurce uprawianej
w starożytnym Egipcie. Tym razem poszukiwania skierowały mnie na
ślady innej odmiany pszenicy, zwanej pszenicą z Chorasanu lub kamutem.
Mimo iż nie uprawia się jej jeszcze w Polsce, można ją kupić
w formie ziarna, kaszki, płatków, chrupek lub napoju, pochodzących
z ekologicznych farm w USA , Kanadzie, Francji lub we Włoszech.
Narzuca się pytanie, jaką drogę musiała przejść, przejechać, przelecieć
ta odmiana, by ostatecznie znaleźć się na naszych talerzach?
Otóż Amerykanie mają w zanadrzu opowieść, która doskonale wbudowuje
się w ekonomiczną historię ich kraju. A było to tak. Firma
Kamut International Ltd zastrzegła w 1990 roku handlową nazwę
kamut®, sugerującą staroegipskie pochodzenie zboża. Słowo kamut
określa "pszenicę/ziarno" i zaczerpnięte zostało przez rodzinę Quinn
ze słownika hieroglificznego E.A. Wallis Budge, An Egyptian Hieroglyphic
Dictionary, John Murray, Londyn 1920, tom II , p. 788. Jak
wyjaśnia R.M. Quinn w artykule Kamut®: Ancient grain, new cereal,
w: J. Janick (ed.), Perspectives on new crops and new uses, ASHS
Press, Alexandria 1999, p. 182-183, pszenica trafiła do USA w 1949
roku dzięki Earlowi Dedmanowi, amerykańskiemu [...]