Narodowy test interoperacyjności podpisu elektronicznego
Duży zbiór rodzajów dokumentów elektronicznych oraz różnorodne ich przeznaczenie wymusza wielość formatów i rodzajów e-podpisu. Na rynku pojawiają się rozmaite, nie zawsze zgodne z sobą produkty oraz aplikacje. Istnieje zatem pilna potrzeba uporządkowania tej sytuacji i praktycznej weryfikacji oferowanych przez producentów rozwiązań na otwartym publicznym forum. Dla oceny rzeczywistej sytuacji w dniach 26-27 października 2011 r. został zorganizowany w Warszawie Narodowy Test Interoperacyjności Podpisu Elektronicznego. Koordynacji tego wydarzenia podjął się Instytut Maszyn Matematycznych, w którym od dwóch lat działa Laboratorium Podpisu Elektronicznego. Impreza organizowana była przy współpracy Ministerstwa Gospodarki i pod osobistym [...]
Rozwój badań i innowacji w Polsce
Struktura prac badawczych i rozwojowych, odziedziczona po
systemie socjalistycznym, charakteryzowała się znacznym stopniem
rozdrobnienia, zarówno organizacyjnym, jak i tematycznym.
Prace badawcze, głównie poznawcze, prowadzone były zarówno
przez przemysłowe ośrodki badawczo-rozwojowe, jak i instytuty
Polskiej Akademii Nauk, a także uczelnie wyższe. Były one finansowane
głównie z budżetu państwa w formie dotacji. Udział firm
prywatnych był znikomy. Zbyt mało uwagi zwracano przy tym na
praktyczne rezultaty badań.
Nowe wyzwania globalizacji, członkostwo Polski w Unii Europejskiej
i zmiany w hierarchii celów związane z funkcjonowaniem
nauki w nowych warunkach, doprowadziły do wielu zmian w tym
systemie. Odpowiedzialność za zarządzanie projektami została
przeniesiona do dwóch nowo utworzonych instytucji - Narodowego
Centrum Nauki i Narodowego Centrum Badań i Rozwoju.
Narodowe Centrum Nauki (NCN) okresowo ogłasza konkursy
i zaprasza do składania wniosków dotyczących badaniach
podstawowych. Oferuje dotacje do projektów badawczych,
w tym finansowania zakupu lub wytworzenia aparatury badawczej,
koniecznej do tych badań. NCN oferuje także finansowanie
prac badawczych młodych pracowników nauki, którzy jeszcze
nie uzyskali stopnia doktora nauk lub tych, którzy uzyskali go
niedawno.
Głównym zadaniem Narodowego Centrum Badań i Rozwoju
(NCBiR) jest zarządzanie i wdrażanie strategicznych programów
prac ba[...]
Bezpieczeństwo w chmurach
Cloud computing szybko awansowało do roli obowiązującego słowa
magicznego. Jego orędownicy ogłaszają, iż jest to najbardziej
obiecujący kierunek rozwojowy informatyki i robią to na tyle przekonywująco,
że niemal co druga organizowana w ostatnim roku
konferencja dotyczy jakiegoś aspektu przetwarzania w chmurze.
Ale są też sceptycy utrzymujący, że z dużej chmury mały deszcz,
a cały ten zgiełk to zręczny chwyt marketingowy, służący jedynie
rozkręceniu popytu na sprzęt i usługi.
Obie strony mają trochę racji. Model przetwarzania oparty
na zasobach zewnętrznych nie jest niczym nowym i w naturalny
sposób stanowi rozwinięcie dotychczasowych koncepcji. Zamiast
robić wszystko samemu na własnym komputerze, wyrzucamy co
się da na zewnątrz, pozbywając się zawracania głowy i odciążając
nasz system od zbędnych zadań.
Nic nowego pod chmurami
Sam pomysł nie jest nowy, to raczej kolejna faza rysującej się
już od dość dawna tendencji. Już w latach 70. pojawił się termin
distributed computing na określenie systemów umożliwiających
współdzielenie rozproszonych mocy obliczeniow[...]
Początki informatyki w Polsce DOI:
Informatyka w Polsce ma
bogatą tradycję i na początku
dystans dzielący ją od świata
nie był wcale duży. W tym
roku będziemy obchodzić jej
70-lecie, bo za dzień narodzin
nie przyjmuje się bynajmniej
momentu wejścia do naszego
kraju Facebooka, ale 23 grudnia
1948 r.Wtedy to właśnie w Gmachu Fizyki Doświadczalnej
przy ul. Hożej w Warszawie,
z inicjatywy wybitnego matematyka - topologa
Kazimierza Kuratowskiego, profesora
Uniwersytetu Warszawskiego, dyrektora
utworzonego miesiąc wcześniej Państwowego
Instytutu Matematycznego (PIM), spotkało się
kilku przyszłych pionierów elektronicznych
maszyn liczących: prof. Andrzej Mostowski,
matematyk zajmujący się głównie logiką matematyczną
i algebrą, dr Henryk Greniewski,
matematyk i logik oraz trzej młodzi inżynierowie
po studiach na Politechnice Gdańskiej:
Krystyn Bochenek, Leon Łukaszewicz i Romuald
Marczyński, późniejsi profesorowie.
Przeczucie nowej epoki
Profesor Kuratowski podzielił się z zebranymi
swoimi wrażeniami z naukowego pobytu
w USA. Był pod wrażeniem elektronicznych
maszyn liczących, które widział za oceanem
i był przekonany, że chociaż jedna taka maszyna
powinna być zbudowana w Polsce.
W rezultacie tego spotkania zapadła decyzja
powołania w ramach PIM Grupy Aparatów
Matematycznych (GAM).
Uczestnicy spotkania zresztą już o temacie
wiedzieli. Co prawda żelazna kurtyna opuściła
się w poprzek kontynentu prawie dwa
lata wcześniej, ale nie była jeszcze jednak na
tyle szczelna, aby całkiem eliminować istotne
informacje. Większość przecieków docierających
do kraju izolowanego od szybko rozwijających
się zachodnich technologii jednak
była przetwarzana na nieco naiwne artykuły
popularno-naukowe. - Człowieka i jego trud
w wykonywaniu skomplikowanych rachunków
mogą zastąpić w wielu przypadkach maszyny
do liczenia, pracują one w dodatku o wiele
szybciej. Najnowsze typy tych maszyn, zwane
mózgami elektronowymi, zbudowano w Stanach
Zjednoczonych A. P. Maszyny do liczenia[...]
Od ABC do XYZ DOI:
Na początku 1956 r. postanowiono połączyć
wszystkie siły Grupy Aparatów Matematycznych
działającej w Państwowym Instytucie Matematycznym.
Trzy zespoły dotychczas realizujące
osobne tematy miały się teraz skupić na jednym
celu: zbudowaniu maszyny cyfrowej.
Ich pierwszym kierownikiem został Romuald Marczyński, ale
zaprojektowany poprzednio przez niego EMAL ciągle nie dawał
się uruchomić.
Wkrótce więc Romualda Marczyńskiego zastąpił na stanowisku
34-letni wówczas docent Leon Łukaszewicz, któremu udało się
doprowadzić do szczęśliwego końca projekt Analizatora Równań
Różniczkowych (ARR). Do niedawna można było jeszcze tę maszynę
zobaczyć w Muzeum Techniki w Warszawie, ale turbulencje
prawne oraz wstrzymanie publicznych dotacji do tej placówki
uniemożliwiły dostęp do jej unikatowych zbiorów.
Zakład Aparatów Matematycznych PAN
ARR, co prawda, był maszyną analogową, a nie cyfrową, miał
jednak tę niewątpliwą zaletę, że poprawnie działał (PT 2-3/2018).
Łukaszewicz, przy wsparciu ówczesnego wiceprezesa PAN Janusza
Groszkowskiego, uzyskał ponadto decyzję o wyodrębnieniu całego
zespołu z Państwowego Instytutu Matematycznego i stworzeniu
samodzielnej jednostki - Zakładu Aparatów Matematycznych PAN.
Ta z pozoru jedynie administracyjna zmiana okazała się bardzo korzystna,
bo uniezależniła prace od decyzji nie zawsze kompetentnych
urzędników pośrednich szczebli decyzyjnych i zdecydowanie
dowartościowała zespół.
Jeśli zaś chodzi o zespół, to w przedsięwzięcie - na różnych etapach
jego realizacji - zaangażowanych było 20-30 osób. Niektórzy
z racji swoich kompetenc[...]
Komputery produkujemy seryjnie DOI:
Uruchomienie w 1958 r. pierwszego
polskiego komputera XYZ
w Zakładzie Aparatów Matematycznych
PAN było silnym impulsem
do dalszych działań.
Najważniejszym zadaniem było wówczas
dostosowanie eksperymentalnej
konstrukcji do potrzeb produkcyjnych,
na czym nikt z zespołu się nie znał. Żeby
na serio sprostać wymaganiom produkcji
seryjnej w ZAM zatrudniono sporą grupę
inżynierów o dużym doświadczeniu w wytwarzaniu
sprzętu elektronicznego. Niezbyt
bezpieczną pamięć rtęciową zastąpiono
przez zapisywanie informacji w postaci
ultradźwięków na prętach i drutach metalowych,
uzyskując średni czas dostępu 5 ms.
Podwojono pojemność zewnętrznej pamięci
bębnowej, dodano nowe rozkazy
i rejestry. Używane standardowo w centralach
telefonicznych otwarte stojaki wykorzystywane
w XYZ zostały zastąpione
przez zamykane szafy.
Pierwsze egzemplarze ZAM-2 (ta
nazwa maszyn długi czas była
utrzymywana, mimo że w 1962 r.
Zakład Aparatów Matematycznych
podniesiono do rangi samodzielnej
placówki - Instytutu Maszyn
Matematycznych PAN) były gotowe
w 1961 r. Przez następne 3 lata
wyprodukowano serię dwunastu
sztuk, których w różnych instytucjach
używano do obliczeń numerycznych
i przetwarzania danych.
ZAM-y nie tylko w kraju
znamy
Przynajmniej jedna z nich funkcjonowała
też w ówczesnym NRD i to z powodzeniem,
o czym świadczy email przysłany
do IMM w marcu 2017 r.: Dear Mr.
Direktor, przed wielu laty nasza stalownia
w Hennigsdorf otrzymała komputer ZAM-
2 Gamma wyprodukowany przez IMM. Ja
przez długi czas byłem odpowiedzialny za
serwisowanie tej maszyny (zacząłem pona[...]
Do czego te komputery? DOI:
Na Zachodzie informatyka rozwijała
się niejako samoistnie,
przede wszystkim za sprawą
prywatnych firm swobodnie
angażujących się w obiecujące
przedsięwzięcia, oparte o przemyślane
biznesplany. W gospodarce
socjalistycznej było inaczej.
Obowiązywały nie zawsze
do końca przemyślane plany
5-letnie, nad którymi kontrolę
sprawowały organy administracji
państwowej, a partycypacja
w nich była przymusowa.
Tak też musiało być i u nas. W 1964 r.
utworzono urząd Pełnomocnika Rządu ds.
Elektronicznej Techniki Obliczeniowej (PRETO).
Jego szefem został Eugeniusz Zadrzyński,
młodzieżowy działacz przedwojennej
lewicy, ale też inżynier po Politechnice
Warszawskiej.
Wyższość ustrojowa zapewnia
lepsze komputery
Oceniał informatykę ze swoistej perspektywy.
Wyższość ustrojowa naszego kraju
w porównaniu z krajami kapitalistycznymi
powinna zapewnić zorganizowanie grup
użytkowników maszyn matematycznych
i zaopatrzenie ich w większe, efektywniejsze
maszyny. Jest to ważny warunek wykonania
zadań w nadchodzącym pięcioleciu przy
ograniczonych środkach inwestycyjnych.14
W tym samym roku powstało zjednoczenie
MERA (oficjalnie Zjednoczenie
Przemysłu Automatyki i Aparatury Pomiarowej
"Mera"). W ówczesnej hierarchii organizacyjnej
zjednoczenia skupiały zakłady
z podobnej branży, a same podlegały odpowiednim
ministerstwom. Komputery jeszcze
wtedy sporo ważyły, więc Mera dostała się
pod nadzór Ministra Przemysłu Ciężkiego.
W MERZE znalazły się przedsiębiorstwa produkujące
aparaturę pomiarową, automatykę
i "urządzenia automatycznego przetwarzania
informa[...]
Riadom damy radę DOI:
Dylemat Elwro, związany
z wyborem między powielaniem
sprawdzonych rozwiązań,
a tworzeniem na własną
rękę, powtórzył się ponownie
i to w znacznie większej skali.
W styczniu 1967 r. Komitet Akademii
Nauk ZSRR zdecydował,
że dalej nie da się działać w modelu
"
każde państwo sobie" i wysiłki
demoludów należy połączyć.
Kraje zrzeszone w RWPG powinny
wspólnie stworzyć jednolity
system maszyn cyfrowych.
Rosjanie byli w trudnej sytuacji. Potrzebowali
komputerów w strategicznych
programach nuklearnych i rakietowych,
domagało się ich wojsko. Zresztą cała ich
gospodarka oparta była na centralnym planowaniu,
dla którego kluczowe są przetwarzanie
i analiza ogromnych ilości danych.
W państwie o tak wielkich rozmiarach nie
dawało się tego obsłużyć nawet konarmią
księgowych z liczydłami. Konieczne były
sprawne komputery.
Syzyfowe prace
Dość wcześnie opracowano kilka typów
maszyn (komputer Strieła powstał już
w 1953 r.), które były wytwarzane w różnych
częściach kraju. Przestarzałe technologicznie,
zawodne i pozbawione rozbudowanego
oprogramowania. Produkowano je
w niewielkich seriach. Mimo presji ze strony
władz, sporych nakładów i wysiłku naukowców,
dystans do krajów rozwiniętych powiększał
się z każdym rokiem.
Import z Zachodu, dla którego ZSRR był
głównym przeciwnikiem w zimnej wojnie,
nie wchodził w grę. Embarga pilnował powołany
w 1949 r. komitet kontroli eksportu
COCOM (Coordinating Committee for
Multilateral Export Control), w skład którego
wchodziło dwadzieścia parę najbardziej
rozwiniętych gospodarczo państw. Zakaz
handlu dotyczył przede wszystkim broni,
ale komputery i podzespoły elektroniczne
były nim również objęte.
Postępowa ludzkość
nie uznaje
własności intelektualnej
Jako wzorzec dla proponowanego jednolitego
systemu maszyn cyfrowych wybrano
rodzinę maszyn IBM 360, najbardziej
wtedy rozpowszechnionych na świecie.
Firmy IBM nikt nie pytał o pozwolenie.
Do kwestii ochrony własności intelektualnej
podcho[...]
Zinformatyzować cały kraj DOI:
Informatyka w latach 70. ub. wieku
miała stać się jednym z głównych
mechanizmów rozwoju. Biuro
Pełnomocnika Rządu ds. Elektronicznej
Techniki Obliczeniowej
(Preto ) opracowało program1
na kolejną pięciolatkę 1971-75,
w którym cele gospodarcze już
zdecydowanie dominowały nad
podejściem akademickim.
Chodziło teraz o stworzenie systemów
komputerowych dla usprawnienia działania
centralnej administracji państwowej oraz dla
poszczególnych dziedzin gospodarki narodowej,
które zapewniłyby kierownictwu właściwie
adresowaną informację o aktualnym
stanie gospodarki oraz o prognozach na najbliższą
przyszłość. Miały to być systemy uruchamiane
na obszarze całego kraju złączone
siecią teletransmisyjną. Śmiało planowano
zatem coś na granicy ówczesnych możliwości
realizacyjnych. Okazało się, że ten program,
mimo akceptacji samej Rady Ministrów, był
jednak nie po tej bliższej wykonawcom stronie
granicy, ale po przeciwnej.
Klucz do dobrobytu
Samo PRETO planowanej przez siebie
5-latki się nie doczekało, bo na początku
1971 r. zostało rozwiązane. Administracyjna
karuzela dopiero się rozpędzała. Na miejsce
PRETO powołano Krajowe Biuro Informatyki
(KBI), a ośrodki ZETO wchłonęło nowo
powstałe Zjednoczenie Informatyki. Stworzono
też organ opiniodawczo-doradczy -
Państwową Radę Informatyki.
Zastępcą dyrektora KBI został Andrzej
Targowski. Uprzednio szef ZOWAR-u, który
za jego kadencji wykonał kilka zakończonych
sukcesem projektów. Tuż przed nominacją
Targowski wydał książkę w nader
wówczas prestiżowej serii "Plus Minus Nieskończoność"
renomowanego Państwowego
Instytutu Wydawniczego zatytułowaną
"Informatyka klucz do dobrobytu"2. Książka
doskonale wpisała się w nastroje wczesnej
epoki Gierka, rozbudzone nadzieje na
[...]
Minikomputery DOI:
Całkiem przydatne okazały się te
komputery, szkoda tylko, że ich
używanie jest aż tak kłopotliwe.
Trzeba sobie załatwić przepustkę
do ośrodka obliczeniowego,
wbić się w fartuch i z obrzydzeniem
założyć nadmiernie wyeksploatowane
przez poprzednich
wizytatorów kapcie. W środku
zimno, bo klimatyzacja działa
na maksa. Operatorzy się do
tych temperatur przyzwyczaili,
ale zanim im wyjaśni się, czego
od nich chcemy, można porządnie
zmarznąć. Czy naprawdę nie
da się czegoś z tym zrobić? Tak,
żeby komputery były mniejsze,
nie zużywały tyle prądu i się nie
przegrzewały, a dostęp do nich
nie wymagał pośredników.
Lampy elektronowe miały wymiary
takie, jakie miały i zbudowanych na nich
maszyn nie dawało się odchudzić. A lampa,
jak to lampa - nawet ta na biurku grzeje.
Ale gdy zostały zastąpione przez tranzystory,
pojawiła się nadzieja. W 1960 r. amerykańska
firma Digital Equipment Corporation
wprowadziła na rynek tranzystorową maszynę
PDP-1 (Programmed Data Processor).
Mieściła się w sporej szafie, ale tylko
jednej. I była niewiarygodnie tania. Już za
odpowiednik dzisiejszego miliona dolarów
można sobie było kupić komputer.
Moda na minispódniczki
Rewelacja! Nareszcie nadeszło wyzwolenie
od dyktatu personelu strzegącego
ośrodków obliczeniowych. Koniec z klimatyzacją,
fartuchami i kapciami. Takim właśnie
wyzwolicielskim minikomputerem miał
być ZAM-11, którego projekt opracowano
w Instytucie Maszyn Matematycznych już
w 1961 r. Niestety, nie udało się tego pomysłu
do końca zrealizować.
Ale tranzystory to jeszcze nie to, o co naprawdę
chodziło. Potrzeba było czegoś jeszcze
mniejszego. I wtedy pojawiły się ukł[...]