Obudził mnie telefon. Zerwałem się, żeby odebrać. Miałem zakłóconą
równowagę. U lewego ramienia zwisał mi bezwładnie… kawał mięsa
z kością. To była moja ręka.
Żona zadzwoniła po Pogotowie. Przyjechali szybko. W karetce zmierzyli
cukier (w normie) i ciśnienie (jak dla mnie - gigantyczne: 227/90). Potem było
odwrotnie niż w mediach o służbie zdrowia: sprawnie, przyjaźnie na ostrej
izbie przyjęć, transport wewnętrzny i - znalazłem się na monitorowanym
łóżku na Oddziale Neurologii Międzyleskiego Szpitala Specjalistycznego
(MSS). Wspaniały, solidnie wybudowany obiekt (dawny szpital kolejowy), jak
na mój gust, dobrze wyposażony w aparaturę. Zostałem "przepuszczony"
przez trzy tomografy komputerowe (dwa mniejsze i jeden gigantyczny), przez
rentgen "leżący", byłem potraktowany aparatem USG i przez kilka pierwszych
dni monitorowany na łóżku, a moje parametry były telemetrycznie przesyłane
do centrum monitoringu Oddziału Neurologii.
Personel medyczny Oddziału wspaniały. Pani doktor "prowadząca" mnie,
traktująca z sercem pacjentów, acz także - z właściwym, profesjonalnym
dystansem. Na moje oko pacjenta - mistrzyni
[...]